Rozdział 1

Opublikowany 2014/02/23

Z dużą zachłannością zjadłem dane mi przez Akashiego jedzenie.Głód sprawił, że opuściła mnie zwykła ostrożność.Nadal nie ufałem temu człowiekowi wydawał mi się taki podejrzany.Akashi spojrzał na mnie i powiedział:

- Gin-kun zostań tutaj a ja pójdę zobaczyć czy nie ma jakiś amanto w pobliżu.

- Dobrze – odpowiedziałem.

Spakowałem swoje wszystkie rzeczy i wyszedłem z jaskini.Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że Akashi nie jest sam.Gdy mnie ujrzeli uśmiechnęli się i do mnie podeszli.

Czarnowłosy samuraj schylił się i powiedział;

- Jestem Haruhiko, jestem bratem Kakashiego. Ty musisz być Gintoki?. Miło mi poznać.

- Mi również –odpowiedziałem.

Nie wiem, dlaczego ale Hurohiko wzbudził we mnie większe zaufanie.Przy nim czułem jakiś rodzaj bezpieczeństwa.

- Akashi gdzie masz zamiar teraz iść?

- Musimy opuścić strefę działań wojennych.Obiecałem mu, że odstawie go w jakieś bezpieczne miejsce.

- Rozumiem.

-Niestety mamy pewien problem. – Powiedział Akashi.Samuraj podszedł do mnie i bezceremonialnie zdjął ze mnie moją koszulkę.

- Oddaj ją!

Haruhiko podszedł do mnie i spytał zmartwionym głosem.

- Gin-kun mam pytanie czy widziałeś się kiedykolwiek w lustrze?

Pokręciłem przecząco głową.

- Tak myślałem. Jesteś tak chudy, że gdybym chciał policzyłbym wszystkie twoje kości.W takim stanie twój organizm jest pewnie okropnie wyniszczony nie ma mowy abyśmy mogli ci pozwolić na jakikolwiek wysiłek.Jestem naprawdę zaskoczony, że w taki stanie potrafisz stać.- Odwrócił się i powiedział do swojego brata – Akashi będziemy nosić go na zmianę.

Haruhiko podszedł do mnie i wziął mnie troszkę brutalnie na plecy.

Po dziewięciu godzinach wędrówki Akashi, który mnie aktualnie niósł niespodziewanie się zatrzymał.

- No to mamy problem.

Nie rozumiałem tego dopóki nie zobaczyłem przed nami wielkiej armii amanto.

Akashi postawił mnie na ziemi i szeptem wypowiedział do mnie słowa, których tak bardzo nie chciałem usłyszeć.

- Gin uciekaj nie oglądaj się za siebie.Pamiętaj musisz przeżyć!.

Pokręciłem głową i ich przytuliłem.Popatrzeli na mnie zdziwieni.Haruhiko podszedł do mnie i powiedział:

- Naprawdę polubiłem cię Gin-kun jesteś dla nas prawie jak młodszy braciszek, chociaż znamy się dopiero dzień!Chciałbym zostać z tobą dłużej jednakże tego, co jest dla nas cenne należy bronić, dlatego więc by obronić naszego brata stoczymy walkę z tymi kosmitami.Prosze Gin uciekaj dogonimy cię.

- Obiecujesz?-Spytałem.

- Tak obiecuje.

Odwróciłem się i pobiegłem jak najszybciej w stronę lasu.Gdybym wiedział jak to się skończy nigdy bym ich nie opuścił.

Akashi i Haruhiko zaciekle walczyli z liczniejszymi kosmitami.Pod ich nogami uzbierała się pokaźna liczba trupów i rannych amanto.Walczyli zaciekle niestety mieli coraz mniej siły i ich przeciwnicy zaczęli to wykorzystywać.Akashi właśnie pozbawił jednego wroga głowy, gdy naglę usychał świst metalu i krzyk brata.

- Haruhiko!

Jego brat stracił całą lewą rękę.Podszedł do niego i oparł się o jego plecy.Kosmici okrążyli ich.Spojrzeli na siebie w geście niemego pożegnania desperacko rzucili się na wrogów.Cieli jednego po drugim kosmici przestraszyli się i uciekli.Akashi i Haruhiko z hukiem upadli na ziemie.Z nieba zaczął padać deszcz w dali dało usłyszeć się krzyk pełen bólu.Gintoki znowu był sam.

Wolnym krokiem podszedłem do leżących na ziemi ciał.Haruhiko i Akashi leżeli obok siebie ich ciała były całe z ran.Niemieli szans na przeżycie.Nagle zacząłem płakać czułem ogromny ból w sercu nareszcie znalazłem rodzinę a amanto znowu jej mnie pozbawili.Nie zapomnę o was – pomyślałem.-Proszę nie gniewajcie się.Przeszukałem ich zwłoki i znalazłem trochę ampan..Przez godzinę chodziłem i wyjmowałem ze zwłok jedzenie.Gdy opuszczałem pole bitwy przysięgłem, że stanę się silny i obronie to, co jest dla mnie ważne.Jadłem właśnie kulkę ryżową, gdy poczułem czyjąś dłoń na swojej głowie.Ze strachem podniosłem wzrok.Przedemną stał blondwłosy samuraj.Spojrzał na mnie i powiedział.

- Przybyłem, ponieważ usłyszałem o demonie pasożytującym na ludzkich szczątkach.Czy to ty?.Raczej słodki z ciebie demon.*

Podniosłem katanę Akashiego i przygotowałem się do obrony.

- To także wyciągnąłeś ze zwłok?.Małe dziecko ograbiające zmarłych, aby przeżyć?.Imponujące, ale zapomnij o tym mieczu.Ostrze podejmowane tylko w samoobronie i ze strachu winno zostać odrzucone.*

Gdy sięgnął po katanę byłem przerażony. On chce mnie zabić!  -Pomyślałem.

Niespodziewanie tajemniczy samuraj rzucił do mnie swój miecz i powiedział;

- Daje ci swój miecz.Jeśli chcesz nauczyć się właściwie go używać chodź ze mną.*

Odwrócił się i szedł w kierunku, z którego przyszedł.Nie wahałem się ani chwilę pobiegłem za nim.

Zdania zaznaczone * są cytatami z 180 odcinka Gintamy.

Kolejny rozdział ukażę się w sobotę.

Pozdrawiam

 

Kuro Kitsune