Rozdział 15

Opublikowany 2014/02/23

 

 

Pokój Naruto i Hinaty

 

 

 

Potomka klanu Namikaze obudziły hałasy dochodzące z łazienki wstał i szybkim ruchem wyjął z szafy swój codzienny strój. Ubrał się i udał się w kierunku łazienki grzecznie zapukał do drzwi i powiedział:

 

- Hinata-chan mogę wejść?

 

- Tak Naruto-kun

 

Hyuuga stała przed lustrem i czesała swoje długie włosy. Hinata spojrzała na Naruto i powiedziała:

 

- Naruto-kun zdaje się, że urosły ci włosy, kiedy ostatnio je skracałeś?

 

- Nie możliwe żeby mi urosły wczoraj je obcinałem.

 

Na te słowa rozbawiona lawendo oka wzięła lusterko i podsunęła je młodemu shinobi. Włosy Naruto były teraz nico dłuższe od Itachiego.

 

- Kurama.. Ja go kiedyś zabije!

 

- Spokojnie Naruto-kun do twarzy ci w takich włosach.

 

- No dobra, ale nie mam żadnego pomysłu od nośnie ich, więc je zostawię jak są. Przez tą dziwną sytuacje prawie zapomniałem, że nas lider wzywał do siebie.

 

- Ciekawe, co znowu od nas chce?

 

- Pewnie misja, ale teraz koniec pogaduszek, bo jak się spóźnimy to nas pozabija.

 

Hinata

 

Razem z Naruto udałam się do gabinetu lidera przez całą drogę wpatrywałam się w uśmiechniętego Namikaze. Od dawna wiedziałam, że uczucie, którym go darze nie jest przyjaźnią, ale bałam się odrzucenia i utraty mojego sensu istnienia. Prawda jest taka, że tylko Naruto trzyma mnie przy życiu gdyby go zabrakło ja … Potrząsnęłam głową chcąc odgonić te myśli Naruto jest przy mnie i to jest najważniejsze. Lider jak zwykle siedział zawalony papierami spojrzał na nas i spytał:

 

- Naruto coś ty z włosami zrobił wyglądasz jak Uchiha.

 

Namikaze prychnął i powiedział:

 

-, Po co nas wezwałeś?  Hinata jeszcze nie skończyła treningu, więc zabierasz nam czas.

 

- Macie misje nie mam, kogo wysłać a ta zadanie jest bardzo ważne. Musicie złapać Hachibiego. Wyruszacie jutro o świcie. Hinata mogłabyś zostawić nas samych?

 

- Oczywiście Pain-sama do zobaczenia później Naruto-kun jak byś mnie szukał będę w sali treningowej.

 

Po tych słowach opuściłam pomieszczenie i udałam się do sali treningowej. Ciekawe, o czym lider chce rozmawiać z Naruto w sumie nie powinno mnie to interesować to ich sprawa. Rozejrzałam się po sali byłam sama złożyłam pieczęcie i uaktywniłam swoje kekei genkai. Podeszłam do manekina z zamiarem trenowania lekkiej pięści. Musze stać się silniejsza, aby móc chronić tych, którzy są dla mnie ważni. Nareszcie znalazłam prawdziwą rodzinę nie zamierzam jej stracić.

 

Tymczasem Naruto

 

Lider spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem i powiedział:

 

- Jak wiesz wysłałem Tobiego na misje jego zadaniem było znalezienie lekarstwa na zakażenie krwi.

 

Zszokowany patrzyłem na Paina.

 

- Nie rozumiem.

 

- Był u mnie Itachi powiedział mi, że masz problemy z kontrolowaniem technik ocznych powiedział również, że zaszły w twoim kekei genkai niepokojące zmiany stało się mętne.

 

Milczałem obawiając się najgorszego. Pain spojrzał na mnie swoim rinneganem i potwierdził moje obawy.

 

- Naruto ty niedługo stracisz wzrok a z nim swoje kekei genkai. Jeśli go nie usuniemy umrzesz.

 

Za moimi plecami pojawił się łasic i szybkim ruchem mnie przytulił. Miałem ochotę rozpłakać się jak małe dziecko jedyną pamiątką po klanie mojego ojca były właśnie te oczy. Opanowałem emocje i zadałem nurtujące mnie pytanie:

 

- Ile czasu mi zostało?

 

Lider spojrzał na mnie i powiedział:

 

- Czekałem aż do samego końca miałem nadzieje, że Tobi znajdzie jakieś lekarstwo. Niestety znowu przekonałem się, że nadzieja matką głupich.

 

Westchnął i podszedł do Itachiego i podał mu jakiś zwój.

 

- Itachi wiesz, co z tym zrobić.

 

- Tak.

 

- Możecie odejść. Naru jeszcze dzisiaj usuniemy ci oczy.

 

Szedłem w ciszy droga do sali treningowej wydała się taka krótka. Pod manekinem leżała nieprzytomna Hyuuga jak zwykle przesadziła. Itachi wziął ją na ręce i powiedział:

 

- Było by lepiej jak byś dzisiaj nie używał chakry.

 

- Dobrze.

 

Łasic obrócił się i zaczął iść w kierunku naszego pokoju. Niespodziewanie poczułem ostry ból w oczach. Obraz zaczął mi się rozmazywać przed spotkaniem z podłogą uratowały mnie silne ramiona Obito. Nie widziałem go, lecz czułem jego zapach.

 

- Skąd się tu wziąłeś?

 

- Właśnie wróciłem. Itachi wybudź Hinate musi szybko nauczyć się techniki z tego zwoju.

 

W jednej chwili straciłem kontrole nad swoim ciałem widziałem tylko ciemność. Ból, który poczułem w oczach był ogromny nie umiałem utrzymać przytomności.

 

Hinata stała nad bezwładnym ciałem Namikaze jej ręce były pokryte zieloną chakrą. Od dwóch godzin walczyła o życie Naruto. Infekcja objęła już cały układ krwionośny nie wiedziała, co ma zrobić usunęła już oczy, lecz wirus dalej krążył po organizmie w akcie desperacji zaczęła prosić Kuramę o pomoc. Demon leczył już swojego przyjaciela od dawna, lecz jego wysiłki były próżne. Po czterech godzinach Hinacie i Kuramie udało się usunąć wirusa z organizmu. Hinata zemdlała z wycieczenia Itachi zaniósł jej ciało do pokoju. Nieprzytomny Naruto leżał w sali operacyjnej przy jego łóżku siedziały trzy osoby. Obito ze smutkiem w oczach patrzał na śpiącego ucznia siedzieli w ciszy w końcu Itachi zadał intrygujące go pytanie:

 

- Madara czy ty masz jeszcze te sharingany, które przekazałem ci po wybiciu klanu?

 

- Tak.

 

Pain spojrzał na Tobiego zaintrygowany:

 

- Zamierzasz przeszczepić mu sharingana?

 

- Tak, ale nie wiem jak jego organizm zareaguje na nowe kekei genkai. Myślę, że najlepszym sposobem było by zapieczętowanie Hachibiego w Naruto.

 

- Dobrze jeszcze dzisiaj ty i Itachi udacie się po ośmiogoniastego od powodzenia tej misji zależy jego życie, więc proszę dajcie z siebie wszystko.

 

Itachi wstał i powiedział:

 

- Idę się przygotować Madara za pięć minut spotkamy się przed kryjówką.

 

- Dobrze ja również idę Pain obudź później Hinate i powiedz jej, aby sprawdzała stan Naruto.

 

Pomarańczowo włosy pokiwał głową i zniknął w białym dymie. Pięć minut później sprzed kryjówki wyruszyły dwie postacie odziane w czarne płaszcze. Ciemność nocy ukryła je w swoim mroku. Członkowie Akatsuki mknęli jak cienie skacząc po gałęziach. Tempo ich wędrówki było potworne już po trzech godzinach mijali granice kraju błyskawic. Od powodzenia ich misji zależało życie ich przyjaciela chyba sam Bóg dodawał im sił, ponieważ udało im się pokonać Killera Bee Tsukuyomi.Za pomocą techniki Tobiego teleportowali się do kryjówki. Zebrali wszystkich członków będących w kwaterze i zaczęli pieczętowanie. Skoczyli dopiero po trzech godzinach. To, co zobaczyli zszokowało ich wszystkich ….

 

Naruto siedział w swoim umyśle i widział radość demonów po tylu latach w końcu były razem. Lis podszedł do niego i powiedział:

 

- Żegnaj Juubi

 

Przepraszam was za moją długą nieobecność …

 

Niestety od dwóch tygodni nie miałam weny i nie umiałam napisać nic sensownego.

 

Ten rozdział pewnie też wyszedł fatalnie, ale co poradzić:/

 

Nie wiem, kiedy napisze następny, ale mam nadzieje ze pojawi się szybciej niż ten J

 

Pozdrawiam

 

Kuro Kitsune